Ej, nie tędy droga. Ogarnij się. Dlaczego to jest tak, że ma się setki znajomych. Ponad 500 ludzi kręci ci się pod nosem i każdy w jakimś stopniu cię zna. Jedni tylko "z widzenia", inni dodatkowo wiedzą jak mam na imię. Mam w sobie coś takiego, że nie potrafię trzymać swoich "sekretów" w tajemnicy. Dlatego muszę mieć jedną osobę, której wygadam wszystko. Padło na Ciebie, przepraszam. Przepraszam za te wieczory kiedy opisywałam Ci ciekawe epizody mojego życia. Przepraszam za zajmowanie Ci czasu, za wytykanie mało ważnych błędów, za ciągłe retoryczne pytania, oczekiwanie pomocy. Przepraszam, że dalej będę to robić. Przepraszam za wczoraj. Skończyła się szkoła. Większość kontaktów się urwała. Czasem kogoś zobaczę. W liceum chciałam zacząć wszystko od nowa. Chyba pójdę z Tobą na tę "terapię". Myślałam, że jest ok, a tu nagle okazuje się, że mam ten sam problem, co Ty. Walka ze samym sobą. To jest cholernie trudne. Raz mi się udało. Przynajmniej tak myślałam. Zaczynam od nowa. Dieta psychiczno-fizyczna. Bo na wadze też nie jest ciekawie.
Zawsze tak jest, nie potrafię skupić się na nauce, gdy przyjeżdżają. Rzadko zdarza się, żeby cała rodzina była w komplecie w jednym miejscu i czasie. Jak na złość w przyszłym tygodniu mam 2 sprawdziany i 2 kartkówki. Te zapowiedziane. No nic, trzeba będzie po prostu przez tydzień pobudzić swoje szare komórki, nic więcej.
Piszę za poważnie? Ktoś tak powiedział. No nie wiem, według mnie piszę... normalnie. Może posty w stylu "Hej moje kochane, wczoraj byłam tam i tam...", nie robią na mnie wrażenia i przedstawiałyby wam sztuczną wersję "mnie".
Ten post dedykuję Tobie, natomiast pozdrowić chciałabym moją kochaną Mary, która ciągle odświeża bloga, czekając na coś nowego <3