Och jak wszyscy przeżywają... wszystko się kończy... blablabla. Co się kończy? To, że zamiast dwójki napiszą trójkę na marginesie? No fakt, to problem wagi światowej. Nie zmieni się nic. Zupełnie nic. I tak drugiego wyjdziemy znów z domu, do szkoły i tak codziennie aż do następnego sylwestra. I dalej będą się cieszyć i skakać, bo przecież Nowy Rok.
Ale i tak sobie wspominam. Wszyscy wspominają to pod ich wpływem też wspominam. Jutro się skończy.

Styczeń. Co było w styczniu? Pamiętam pierwszy dzień w szkole po nowym roku. Dominika. Co było w styczniu? Luty. Londyn. Marca za to w ogóle nie pamiętam. Pamiętam dopiero czerwiec. Koniec roku. Wakacje. Lipiec. Ewelina. Desznica. Ten wyjazd wiele mnie nauczył. Że trzeba być a nie tylko mówić, że się jest. Że ci ludzie są i warto to zauważyć. Sierpień. Urodziny. Wrzesień. Szkoła. Znów. Październik? Listopad. Żaneta. Grudzień. Święta. Dziś. A jutro? Styczeń.

A blog? Kwiecień? Tak, to też jeszcze pamiętam. 

ATL.

No to na początek torebki. Na żółtą nie mogę się napatrzeć. O tym prezencie wiedziałam już wcześniej. Jest to tz. teczka Cambridge Stachel w żółtym kolorze. Na zdjęciu ten kolor nie jest tak intensywny jak na żywo, no ale trudno.
Druga torebka to dla mnie troche zaskoczenie. A nawet nie troche tylko całkiem. Czarna kopertówka z ćwiekami. Jest niemała, ale to dla mnie dobrze.

Rok w rok to samo. Absolutnie nic się nie zmienia. Siedzimy w tych samych miejscach, pada ten sam śnieg, gotujemy te same potrawy, robimy te same rzeczy. My też się nie zmieniliśmy - choć powinniśmy. Ja też powinnam i zmieniłam się. Myślę jednak, że na gorsze. Od wczoraj myślę i myślę. Doszłam do wniosku, że warto będzie odwrócić to koło.
W końcu... watro być uważanym za osobę wartościową. Można być wyjątkowym i jednocześnie dobrym dla innych, prawda?
Wartościową.. nie wiem czy to dobre słowo. Każdy człowiek jest na swój sposób wartościowy. Chodzi raczej o to, aby stać się kimś wartościowym z oczach innych ludzi.
Mamy święta, więc to chyba dobry
czas, żeby się nad tym zastanowić i coś zmienić jeśli jest taka potrzeba.






Poza tym spędziłam kilka godzin nad robieniem tortu dla siostry, ale efekt pokażę wam później.
Za to moja starsza siostra ma urodziny właśnie dziś więc... Wszystkiego Najlepszego! :*

Wam życzę przede wszystkim spokojnych świąt. Czytelnikom wytrwałości i cierpliwości, a blogerom ciągle nowych pomysłów i powodzenia w tym co robicie!

Dziś postanowiłam Poprzeglądać lookbooka z naciskiem na nakrycia głowy. Głównie czapki. Może niektóre te stylizacje przypadną wam do gustu i posłużą jako inspiracja.






Poza tym, w szkole były dziś jasełka a ja wcieliłam się w charakteryzatora. Tłok był w łazience, ale się dało. Ogólnie przedstawienie się udało i nie miałam praktycznie żadnej lekcji. A jutro wigilia klasowa!

Wtorek jak zawsze meczący, ale zdobyłam kilka bardzo dobrych ocen, co mnie dziś bardzo ucieszyło. Nie taki wtorek straszny. Nie będę już wspominać o sprawdzianie z geografii^^
Jeszcze jutro chcę napisać ten zaległy sprawdzian z biologii, żeby w końcu mieć spokój.
W czwartek jasełka, w piątek wigilia klasowa. To tak w skrócie plany na koniec tygodnia.

Ogólnie... jestem zła na swój nos. Czy on nie może być gładki i ładny? Musi mi robić na złość?
Tak samo jak kucyki, które założyły sobie blogi i za nic nie dadzą adresów. Prędzej czy później je zdobędę.

Wiecie jak to teraz jest. Na wakacjach mam dużo czasu na myślenie, teraz przez pół dnia trzeba się skupiać na lekcjach, potem znów nauka a jak przychodzi czas na odpoczynek no to wiadomo co się robi. Ale dla was zacznę myśleć, bo moje plany co do bloga się rozjechały. Każdy w inną stronę. Muszę to zebrać do kupy i podczas przerwy świątecznej powinnam znaleźć na to czas.

Post tematyczny pojawi się prawdopodobnie w czwartek, ostatecznie w piątek. Jeszcze nie świąteczny.

Na koniec moje kartki świąteczne zrobione na konkurs. Trzy słabe, jedna w miarę.

W poniedziałek strojenie choinek, w piątek klasowa wigilia. Tyle z nią przygotowań, że szok. Jeszcze mamy pewne utrudnienie i będziemy musieli tak kombinować, żeby... żeby było dobrze i każdy był zadowolony.
W międzyczasie mam do napisania jeszcze kilka sprawdzianów i kartkówek. Naciąganie ocen i te sprawy. Wgl muszę się wam pochwalić minus czwórą ze sprawdzianu z fizyki. Też nie wierzyłam na początku. Jednak -4 to nie +3. No ale okey. Nie idę dziś na KSM. Jest zimno, ciemno... i zimno. U was też tak strasznie wieje wiatr?

Wczoraj piekłyśmy pierniczki. Nie sądziłam, że taka inwencja twórcza we mnie wstąpi.

6 dni

Najgorszy dzień mam za sobą. Cztery kartkówki w jeden dzień, super. Ale dobra, nie piszę o nauce bo jak człowiek w szkole spędzi pół dnia to już po uszy ma tego wszystkiego.
W każdym razie za półtora tygodnia wreszcie odetchnę (jak wszyscy) zabiorę się do sprzątania. Ach te święta.
W dodatku mam w tym miesiącu tyle wydatków, że już ledwo wyrabiam. Na to tyle, na tamto tyle.  W grudniu chyba zawsze tak jest.
Nawet nie mam czasu na zrobienie tematycznej noty tylko piszę na szybko co mi palce na klawiaturę przyniosą ^^
Jak zwolnię tempo to przemyślę kilka ciekawych propozycji na posty i postaram się je napisać. Jak macie pomysły albo chcecie powtórkę z jakiejś serii to piszcie.
Myślę, że post świąteczny pojawi się blisko wigilii. Bo po co wcześniej?

No to chyba byłoby tyle ze spraw bieżących. Może jakiś konkretny temat następnym razem poruszę? Zobaczymy.                                                                                                                                                                   

Może zauważyliście jakieś zmiany- może nie. W każdym razie, nudziło mi się. Znudził mi się też ten idealniy, prosty wygląd. Musiałam coś popsuć, bo mnie to już denerwowało. Dodałam też muzyczkę. Mi się podoba. Jeśli wam też to bardzo się cieszę.
Wybrałam kolory przewodni bloga. Czarny, biały, czerwony, niebieski. Wszystkie odcienie i pochodne. To była trudna decyzja.





Za oknem jest zimno. Znaczy, tak myślę, że jest zimno bo z domu dziś nie wychodziłam. Niby ładnie, ale zimno. Te dwa tygodnie przetrwać i spokój. A pełno teraz tego będzie w szkole. Jutro (dopiero) mamy mikołajki, jeszcze będą choinki, jasełka, wigilie klasowe i to wszystko. Mimo to muszę zaliczyć jeszcze chyba 4 sprawdziany i dwa razy więcej kartkówek. Miło.

No i u mnie już po Mikołaju. Najpierw hałas na balkonie, potem ktoś dzwoni do domofonu. Mama odbiera. Mikołaj. Rozmawia bla bla bla. Moja siostra to o mało nie zemdlała. Z jednej strony ze szczęścia, z drugiej ze strachu. No akcja konkretna. Uśmiałam się. Co dostałam? Tunikę z Zary. Zdjęcie dam kiedyś tam. Ale dam. No i tam jeszcze kilka innych drobiazgów.
Poza tym... już za mną najgorsze dni w tym tygodniu. Wreszcie troche luzu. Skończyłam wczoraj "Pamiętnik z powstania warszawskiego" Mirona Białoszewskiego.
W ogóle dziś poszłam na konkurs z angielskiego. Dowiedziałam się, że na niego pójdę jakieś pół minuty przed jego rozpoczęciem. No to sobie wyobraźcie. W głowie pustka, głód i ubóstwo. Ale coś tam napisałam. No... nieważne.
Ogólnie nie jest źle. Ze szkołą. Z resztą jest nawet bardzo dobrze. 

All Time Low *ukłon*

Sobotni wieczór. Taki smutny. Wiem, że za niedługo będzie noc, a potem niedziela i znów poniedziałek. To bardzo, bardzo smutne. Chyba znacie to uczucie.
W każdym razie, wstałam dziś o dziesiątej minut trzydzieści. Czy coś w tym stylu. Nie robiłam dziś w sumie nic nadzwyczajnego. Byłam na KSM'ie. Dziewczyny mówiły o pentagramach, piekle i tak dalej. Ogólnie... nawet interesujące. Wróciłam chyba godzinę temu.
Słucham All Time Low. Kolejny zespół, którego piosenkami będę was bombardować. Co nie znaczy, że Sleeping with Sirens już nie słucham.
Ale póki co jestem na etapie... "poznawania". Twórczości jak i twórców. Pewnie jakieś płyty trzeba będzie kupić. Ale na to jeszcze będzie czas. Na razie oszczędzam na jakieś ciuchy czy coś w tym stylu.
Mikołaj idzie.
Ja nad postem świątecznym myślę.
Myślę.

No i setka. To teraz już z górki, nie? Fajne uczucie, jak mam świadomość, że ktoś to rzeczywiście czyta. Jak zakładałam bloga to dawałam sobie tak 3 miesiące, a potem (standardowo) miało mi się znudzić. Ale mnie to wciągnęło. Czasem już faktycznie, nie mam siły ani ochoty pisać not, ale w końcu jakąś piszę. Bo to takie wiecie... przejściowe :)

No, ale ok. Wróćmy do poniedziałku. Czyli do wczoraj. Właściwie na lekcjach nic szczególnego się nie działo z wyjątkiem sprawdzianu z chemii. Na 6 i 7 lekcji byliśmy na spotkaniu z podróżnikiem. Tym razem nie przyjechał założyciel grupy Trzask, pan Ryszard, a inny jej członek- Samuel Kempski. Był u nas pierwszy raz, ale opowiadał o RPA bardzo ciekawie. Może nie będę wam powtarzać tego co się dowiedziałam słowo w słowo. Powiem tylko, że nie wiedziałam, że tam są tak straszne podziały na białych i kolorowych.
W skrócie: opowiedział o skoku na bungee z mostu Bloukrans, plemionach rdzennych mieszkańców,  rekinach i zapobieganiu atakom, farmach strusi, zabezpieczeniami przed kradzieżami (2-metrowe mury + 1-metrowej wysokości druty pod napięciem, kraty w oknach), relacjach białych i kolorowych w miastach RPA i oczywiście trochę o historii tego kraju. Ogólnie, bardzo ciekawe, momentami zabawne spotkanie. No i oczywiście niesamowite zdjęcia.

Przed spotkaniem z podróżnikiem

Nowy design :)

Kawałek liny do bungee

Brak prądu

HueHue

Wreszcie koniec tygodnia. Jutro idę do szkoły i wszystko wróci do normy. Muszę nadrobić trochę ze zdjęciami bo już dawno wam czegoś aktualnego nie dodawałam.
Wczoraj byłam na KSM'ie. Wróć. Najpierw byłam u Dominiki, a potem na KSM. Pod koniec już mnie głowa bolała. Uciekłam do domu, wykąpałam się i oglądnęłam finał Mam Talent. Troche się zdziwiłam jak okazało się, kto wygrał. Nieważne. Ostatnio wszystko mnie boli, teraz też.
Najchętniej to bym gdzieś pojechała, spotkała się z kimś, ale nie ma gdzie i nie ma z kim. Bo zimno. Ale jeszcze miesiąc i święta. O świętach jeszcze napiszę, w przyszłym miesiącu. Jeżeli macie też jakieś propozycje albo po prostu chcielibyście żebym wypowiedziała sie tu na jakiś temat- piszcie w komentarzach. W końcu nie ma was już tak mało i chcę pisać o czymś, co was szczególnie zainteresuje.

Gdyby nie szkoła, życie byłoby takie nudne...

Już drugi dzień spędzę w łóżku. Głowa mnie boli, gardło dobija. Przejdzie, prędzej czy później. Ale dziś nie o tym...

Postanowiłam, że zrobię kolejny przegląd lookbooka.







Na dziś to wszystko.
Wszystkie stylizacje znajdują się na stronie http://lookbook.nu/.
Która podoba wam się najbardziej?

Patrzcie! Zbliżamy się do setki. Obserwujących, oczywiście.

Jest najgorszy dzień tygodnia, czyli niedziela. Najgorszy, bo po niedzieli jest poniedziałek. Nigdy w niedzielną noc nie mogę zasnąć. Chyba podświadomie nie zasypiam bo wiem, że jak sie potem obudzę to trzeba będzie wstawać do szkoły. I tak poniedziałków nie mam takich tragicznych. O wiele gorsze są wtorki.

Listopad chyba zawsze tak szybko zlatuje. Dopiero było Święto Zmarłych a tu połowa miesiąca za nami. Znów pełno Mikołajów i tego wszystkiego. Myślenie nad prezentami, jak co roku. Rok w rok to samo.

Nie będę się dziś produkować. Po prostu nie mam ochoty pisać o niczym. Jak się już coś robi to warto, żeby to miało jakiś sens, a w dzisiejszej nocie go nie widzę. Ale grunt, że jest.

Na początku taka mała prośba. Nie wezmę udziału w żadnych nominowaniach etc. Nie wiem ile tego dostałam, nie liczyłam, ale jakbym miała na każdą odpowiadać to bym chyba z pokoju dziś nie wyszła. Nie kręcą mnie osobiście żadne tego typu zabawy i tagi. Zrobiłam coś takiego raz i wam wystarczy. W związku z tym, proszę was, żebyście mnie nie "nominowali".

2 dni egzaminów już minęły. Mówiąc w skrócie: polski i historia poszły dobrze, przyroda i matma- trochę gorzej (łagodnie mówiąc). Tragedii jakiejś strasznej nie ma, ale cieszyć się z czego też nie. Jutro jeszcze tylko angielski, mam nadzieję, że nic mnie nie zaskoczy.
Zaraz jeszcze obejrzę nowy odcinek "Lekko Stronniczego", a potem nie wiem.

A teraz pora na przemyślenia. Prowokacje.
Ostatnio na niektórych stronach zetknęłam się z różnymi prowokacjami. No cóż.. nie będę przytaczać jakie głupoty potrafią stworzyć ludzie, bo to nie jest już tak istotne. Najgorsze jest to, jak my na to reagujemy. Z jednej strony nie lubimy jak ktoś na siłę stara się wyprowadzić nas z równowagi i zwrócić na siebie uwagę. Ale z drugiej strony, gdy coś takiego już się pojawi, każdy musi się na ten temat wypowiedzieć. Każdy (załóżmy) musi napisać ten komentarz, w którym do reszty skrytykuje autora tej prowokacji. Jeżeli to nas tak bardzo drażni, powinniśmy to raczej ignotować. W ten sposób nie damy satysfakcji takim ludziom. Tak naprawdę, to tylko szukamy jakichś prowokacji. To taka nasza rozrywka. Pokazujemy wtedy jacy to jesteśmy mądrzy.

Na koniec trochę historii:

Jeszcze sie egzaminy nie zaczęły a ja już mam dość. Nawet człowiek na facebooka wejść spokojnie nie może bo wszyscy tylko mi o tym przypominają.
Najbardziej boję się przyrodniczego- chyba jak większość. Ale nieważne.

Wczoraj to dopiero była huśtawka emocjonalna. Ja nie wiem co to było. Raz wesoła a za chwile miałam ochotę komuś przywalić. Nie rozumiem.

Zmieniłam dziś kartę a Play na Heyah, ale jak sie skapnęłam, że za sprawdzenie stanu konta biorą 4gr to myślałam, że mnie trafi. No jak tak można?

O rany boskie, jeszcze wos- druga klasa mi została do powtórzenia. Nie wiem jak ja usnę dziś. A co gorsza, nie wiem jak ja zniosę egzaminy w kwietniu!

Nawet trzeciej nie ma a już takie ciemno. Nie dość, że ciemno to jeszcze zimno.
Konkurs z historii napisany, ale.. no zobaczymy. Powiem wam tylko, że był masakrycznie trudny a punktów do zdobycia było aż 97 (w przeciętnym konkursie jest koło 40, a w tym roku na polskim było tylko 20). Trudny był, nie powiem. Tak 3/4 napisałam, ale nie wiem czy dobrze. Przed chwilą sobie sprawdziłam i już wiem, że mam 1 punkt. Przynajmniej tyle.
No dobra.. konkursy konkursami, ale gorzej z egzaminami próbnymi w przyszłym tygodniu (wtorek, środa, czwartek). Mam nadzieję, że nie będzie jakiejś strasznej porażki.

Dziś nota krótka, ale nie mam jakoś pomysłu.
Miłego weekendu :)

Listopad przecież dopiero się zaczął. Patrzę- a tu szósty.