Hei! Kilka tygodni przerwy od życia w internecie wcale nie sprawiło, że wszystko sobie poukładałam. Wręcz przeciwnie. Mam w głowie jeden wielki chaos. Stwierdziłam, że to jednak nie blog był przyczyną tego, że z niczym nie mogłam się wyrobić. Wręcz przeciwnie- był jedyną stałą rzeczą, która regulowała mi mój tygodniowy podział obowiązków. Więc wracam! Cała, zdrowa, pełna nowej energii, nowych uczuć, nowych wyzwań, w nowym pokoju! Nie wiem czy jest lepiej, ale na pewno jest inaczej. Ciężko było mi znaleźć tą chwilę, żeby w końcu usiąść i pisać, tak jak dawniej. Nie ukrywam, że kilka razy się do tego przymierzałam, ale nie byłam w stanie sklecić porządnie ani jednego zdania. Zamiast się motywować jeszcze bardziej pogrążałam się w artystycznym nieładzie. Działo się w międzyczasie tyle rzeczy, że nawet nie miałam czasu się dołować. Z resztą szkoda mi na to czasu. Zdążyłam odwiedzić Zakopane i Kraków, pojechać na "Gwiezdne wojny", napisać większość matur próbnych no i przeżyć noc licealnego życia! Już dwa tygodnie mijają od studniówki, o której myślałam przez ostatnie kilka miesięcy. Nigdy wcześniej nie cieszyłam się z żadnej imprezy czy balu tak bardzo jak z tego, tym bardziej, że bawiłam się w perfekcyjnym towarzystwie. Teraz powoli zmierzam ku normalności, mimo że już pewnie nigdy nie będzie już tak jak przed tymi trzema miesiącami. Zmienia się życie, zmieniam się ja. Dopiero teraz widzę jak bardzo tego potrzebowałam. Pozostało mi tylko dalsze odkrywanie mojego blogerskiego "ja".
+Kilka zdjęć z ostatnich tygodni, see ya! :*