Nigdy nie przywiązywałam wagi do tych slangów reklamowych związanych z nadejściem wiosny. Moje życie składało się z przejścia z jednego etapu do drugiego bez okazywania większych emocji. Może kiedyś pierwszy śnieg był czymś ekscytującym, ale to są jeszcze czasy podstawówki. Chociaż okazuje się, że czasem nawet w liceum "Patrzcie, śnieg sypie!" może okazać się najciekawszym wydarzeniem dnia. Ale stop, mamy wiosnę. Pierwsze ognisko i pierwsza impreza już za mną, a czeka mnie jeszcze tyle świetnych spraw. Zaczynam powoli żyć wyjazdem do Barcelony, a niedawno okazało się, że na naszej trasie znalazł się też Mediolan. W końcu będę mogła pokazać wam coś więcej niż mój pokój. Mam w swoim kalendarzu tyle dat, że aż miło się odlicza te dni. Za miesiąc będzie to, a za dwa miesiące znów kolejna rzecz. Uwielbiam takie chwile, kiedy patrzę w przyszłość i widzę same niesamowite przeżycia, które mnie czekają. Dawno nie układało mi się tak dobrze, jak teraz. Jeśli dodatkowo wezmę się za siebie, posprzątam pokój i zrobię jakieś domowe spa, to zacznę chyba żyć innym życiem. Lepszym. Tak, jestem w jednym z najmilszych etapów, przez jakie dane mi jest przechodzić.
Nie mam pojęcia jak kilka lat temu byłam w stanie pisać po 12 postów miesięcznie. Codziennie wieczorem włączałam komputer, więc w zasadzie nie miałam niczego lepszego do roboty. Teraz w ogóle go nie włączam, nie czuję takiej potrzeby. Robię to tylko po to, żeby w końcu tu napisać i trochę pobawić się szablonem. Minęło dość sporo czasu. Z jednej strony wszystko układa się świetnie, z drugiej źle. Święta minęły bardzo spokojnie, a nawet doszło podczas ich trwania do kilku pozytywnych zmian. W zasadzie nie wiem czego się po nich spodziewać. Czas pokaże. Najbliższy czas. Patrzę na to wszystko pozytywnie, choć trochę się boję. A nie powinnam. Mam w tym tygodniu pełno roboty, a zabrać się za to muszę już jutro. W zasadzie już w środę zaczęłam przygotowania do dni otwartych, za które w dużym stopniu jestem w tym roku odpowiedzialna. Z jednej strony się cieszę, bo lubię robić takie rzeczy, a z drugiej zdaję sobie sprawę, że trochę zbyt wiele na siebie wzięłam. No ale przecież jakoś to ogarnę! W dodatku zaczynają mi się praktyki dziennikarskie. Mam nadzieję, że wyniosę stamtąd coś, co przyda mi się tutaj. Poza tym... dalej jeżdżę tym autobusem, chociaż już nie jest tak zimno. Rano w nim przysypiam, po południu jeszcze bardziej. Myślę o wszystkim i o niczym. Jak jest, a jak chciałabym żeby było. A jak być może będzie. Nie chcę się bawić w przewidywanie przyszłości. Przyjmę wszystko, co mi przyniesie.