Może nie zauważyliście, ale dziś mamy Halloween. Może nie każdy z was je obchodzi, ale my przynajmniej mamy frajdę z przebierania się. Nie będę wam dużo pisać, bo to jest zbędne.
Nie wiem za co się przebrałam, powiedzmy, że za zombie.
No to strasznego Halloween (bo w sumie to ono dopiero się zaczyna) :D

Nie sądziłam, że dzisiaj napiszę. Tak mi się zachciało. Przed chwilą zrobiłam zadanie z fizyki na wtorek. Spokojnie, wszystko ze mną w porządku. Po prostu jutro nie będę miała raczej ochoty na robienie zadania.
Dziś już trzeci raz robiłam zadania z matmy i dalej tego nie kumam. No porażka. Odkryłam też ostatnio, że nie przepadam za chemią. Teraz to już nawet biologię lubię bardziej. No serio serio.
Przynajmniej z niemieckim będzie jutro spokój bo zaliczyłam czasowniki nieregularne tydzień temu. No to taki plus.

Nie powiem, że śnieg, bo śniegu nie ma.

Ale zimno jest. To fakt. I w ogóle tak jakoś... ciemno. Ci co ten śnieg mają no to przynajmniej ten śnieg *biały* mają a tu... wszędzie ciemno.

Wiem, że już 7634678 dodaję piosenkę tego zespołu, ale wiecie jak to jest, jak sie coś dopiero co odkryje i się tym jara i jak to mija po paru tygodniach. Ale są boscy. Nie wiem czy już dawałam tą piosenkę czy nie - nieważne. Jest boska.



Swoją drogą jestem zbulwersowana, że Agata nie przeszła wczoraj w Mam Talent!

No wreszcie piątek. Pewnie nie wiecie więc na wszelki wypadek was informuję.
A w następnym tygodniu tylko 3 dni do szkoły. Pięknie.
W poniedziałek jeszcze tylko matma i chemia do.. napisania, ale nic mi wtedy humoru nie zepsuje bo poniedziałek ma być świetny i już.

Ogólnie ostatnio mam dobry humor. Mimo nauki i tego wszystkiego.  Jutro raczej na KSM pójdę bo już 2 razy pod rząd opuściłam. Aż tak nie mogę zaniedbywać. Przyznam wam się szczerze, że nie chce mi się robić notek tematycznych. Ale nadrobię, spokojnie. Po prostu mam teraz taką fazę, że wolę pisać o sobie. HaHa

Takiej fajnej piosenki słucham, że aż ją wam wkleję



Ładna, nie?
W ogóle Kellin ma ładny głos.

No dobra, to będzie tyle na dziś.
Miłego weekendu :)

Byle do piątku. Chociaż nie.. bo w piątek mam test z historii. Dziś też był. A jutro z polskiego. I tak jest teraz ciągle. Jak nam się uda to nie będzie jutro matematyki = nie będzie sprawdzianu, ale na wszelki wypadek jeszcze się poduczyłam. Jak już te konkursy i egzaminy próbne miną to, mam nadzieję, będzie trochę oddechu.
Muszę nadrobić z materiałami w tym tygodniu bo w następnym raczej nie będę mieć chęci, czasu ani nic.
Nabrałam jeszcze ochotę na książkę "Lektor", ale nie skończyłam jeszcze lektur i wgl.. paranoja.

Chciałabym już święta. I śnieg.
Tak w ogóle to słyszałam, że niedługo ma być zmiana czasu. Jedną noc pośpimy godzinę dłużej łuhuuu...
Mnie tam bardziej zadowala fakt, że przez jakiś czas nie będzie rano tak ciemno, bo póki co ze wstawaniem jest słabo. Dobrze, że rano mam dużo czasu na przygotowanie się, bo w zeszłym roku to była masakra. Można powiedzieć, że mam 25 minut więcej. No to taki plus. Ale rano i tak jest ciemno. A! I jeszcze mam rolety zasłonięte, bo mi lampy z ulicy w nocy świecą do pokoju i zasnąć nie mogę. Paradoks.

Zauważam w sobie coraz więcej sprzeczności. Nie mogę się zdecydować na jedno. Ale z drugiej strony jak widzę np. jakiś ciuch to mam dwie reakcje: "wow" albo "fuj".
No i to w sumie też jest sprzeczność.

I w ogóle dużo gadam też. 

Praktycznie cały wczorajszy dzień spędziłam poza domem. Rano szkoła, potem zakupy i wieczorne spotkanie do bierzmowania. Byłam tak zmęczona, że w rezultacie spałam dziś do.. 11:50. Pobiłam swój osobisty rekord. Ale dalej jestem taka przymulona. 

Obiecuję, że w tym tygodniu pojawi się post tematyczny.

Właśnie skończyłam pisać opis sytuacji na polski, jeszcze zostało mi trochę angielskiego więc nie jest źle. Na piątek też nie ma tragedii. Za to wieczorem mam spotkanie do bierzmowania i będzie nas pytał z Małego Katechizmu. Niby nic, ale stres troche jest.
Oglądam Zahę na YT... gościu ma zamiar jeść TYLKO warzywa i owoce przez dwa tygodnie. Powodzenia.
Wczorajszej sytuacji na Narodowym nie skomentuję, ale dziś zremisowali więc nie ma katastrofy. Ja tam im kibicuję. Jak przeczytałam niektóre komentarze ludzi na onecie to za głowę się złapałam. Co drugi komentarz jest obraźliwy. No ciekawe jak ich autorzy by zagrali.

Jeżeli chodzi o książki to przeczytałam w sobotę "Wielką Gilly". Teraz biorę się za "Buszujący w zbożu" (mam już 1/4 za sobą), "Dywizjon 303" i opowiadania Idy Fink. Z tym wszystkim muszę się wyrobić do listopada. Chcę to wreszcie skończyć i zabrać się za swoje książki. 

Mówiłam, że w szkole jest źle? No to teraz jest gorzej. Dziś to się już wkurzyłam. Kto normalny skupia najgorsze lekcje w jeden dzień. Zostało mi tylko się modlić, żeby nie zapytała mnie z fizyki, ale nie pisałam kartkówki więc jest to raczej nieuniknione.
Przynajmniej dziś, z okazji Dnia Nauczyciela nie pisaliśmy kartkówki z chemii i praktycznie z niczego nas nie pytali.

Dziś i jutro raczej nie pojawi się typowo "modowa" notka, bo brak mi na nie czasu, ale nie chcę też zaniedbywać bloga.

Coś za często się tu wyżalam.

W tym poście pokażę wam najnowsze stylizacje ze strony http://lookbook.nu/, które najbardziej mi się spodobały. Często ją odwiedzam tą stronę w poszukiwaniu inspiracji.

Jak ja dawno nie pisałam...
Ale chyba to rozumiecie.

We wtorek, tak jak planowałam byłam na szkolnej dyskotece. No cóż... otrzęsiny kotów były nawet spoko, a potem jak zwykle. Co tu dużo mówić. Posiedziało się chwile w łazience, trochę się "potańczyło", ale wtedy zrozumiałam jak bardzo mnie to nie kręci. Możliwe, że była to moja ostatnia dyskoteka w tej szkole.
Sama dyskoteka to nic, gorzej ze zdjęciami z niej.

Poza tym... w sumie nic się nie dzieje. Dopiero w weekend coś ruszy. Mam nadzieję.

Dziś niestety kolejny post o niczym. Przepraszam.
Jestem zawalona nauką o tak będzie przynajmniej do połowy listopada. Przed chwilą wchłonęłam ostatnią lekcję z fizyki mając cichą nadzieję, że mnie nie zapyta. A teraz jeszcze ogarniałam historię- na kartkówkę i na konkurs. Wieczorem jeszcze poczytam i pouczę się na środową kartkówkę z biologii bo jutro jest dyskoteka i nie będzie mi się chciało.
Teraz powinniście zrobić wielkie oczy bo robie coś wbrew sobie. Idę na dyskotekę szkolną. Wooyoow.
A tam.. jestem w ostatniej klasie, pierwsza w tym roku, chrzciny kotów... a moi znajomi to organizują więc nie powinno być tak dennie jak ja wszystkich innych. I tak muszę byś w szkole wcześniej. No nieważne.

To chyba tyle na dziś. Nie wiem kiedy znów się odezwę, postaram się w czwartek.
A na koniec dodatkowo cover zespołu Sleeping with Sirens piosenki Iris.
Moim zdaniem lepszy od oryginału. Oceńcie sami.

Dziś postanowiłam, że przedstawię wam moje ulubione piosenki. Nie słucham już wszystkich, bo wiadomo, że cały czas pojawiają się nowe, ale niektóre są mi szczególnie bliskie.


Możliwe, że pojawi się też post z moimi płytami lub ulubionymi filmami. Zastanowię się jeszcze.
Póki co życzę miłego weekendu :)

Dziś byłam na wycieczce do studia telewizyjnego. Nie będę się zbyt rozpisywać  bo za wiele nie ma do opowiadania. Widzieliśmy co mieliśmy widzieć i pojechaliśmy wreszcie do McDonalda. Największa atrakcja.
Do domu wróciłam jak co dzień. Zrobiłam zadanie na jutro i poszłam do kościoła na spotkanie do bierzmowania. Wróciłam pół godziny temu.
Ekscytujące.

Już nie mam czasu na ogarnianie wszystkiego.
Zrezygnowałam już z olimpiady z angielskiego. Jedno zmartwienie mniej. Za to dalej mam na głowie polski i historię. Z tym już się wyrobię.
Outfitów pewnie póki co nie będzie. Najwyżej pod koniec miesiąca albo na początku listopada. Stos książek na mojej półce mnie przeraża. Sory.

Bałagan na moim biurku też mnie powoli przerasta.

Jak przetrwam wtorek, to będzie już pół sukcesu.

No dobra, ale przejdźmy do rzeczy. Dziś zajmiemy się moją miłością czyli butami z Topshopu. Nie wszystkie pokazane niżej mi się podobają, ale wybrałam te najciekawsze.


Na początek... platformy ze świetnym, grubym obcasem. Mimo, że są piękne to jednak za wysokie. To nie na moje nogi. I przede wszystkim nie pora już na takie buty w Polsce.