Przepatrzyłam w tym tygodniu kilka blogów. Sezonowe posty. Znów. Szkoła. Szkoła. Wow, serio? Kupiłaś sobie nowe zeszyty? Długopisy? Fascynujące, mów dalej..
Wredna Alex :D
Przepraszam, ale no nie mogę... powiedzcie mi szczerze. Interesuje was czy w tym roku mam zielony czy żółty zeszyt do polskiego? Jak interesuje to piszcie, chętnie zrobię wam zdjęcia.
Fajną sprawą są też "postanowienia na ten rok szkolny", o których i tak za miesiąc zapomnimy. No chyba, że ktoś jest naprawdę uparty i zawzięty. Szczerze mówiąc
to nie podchodzę do tego wszystkiego aż tak emocjonalnie. To znaczy..
bardziej myślę o tym jaką będziemy klasą, jak poradzę sobie w nowym
otoczeniu i tak dalej. Idę do nowej szkoły, więc to chyba normalne. Ale
kurcze, jakoś będzie! 10 miesięcy zleci, znów wakacje i następny rok
szkolny. Może po prostu jestem za stara, żeby aż tak przejmować się
szkolnymi zakupami i planowaniem wszystkiego?
Czy
chcę do szkoły? Normalne, że trzeba do niej chodzić. Nie ma, że boli.
Idziemy i już. A potem na wakacjach narzekamy, że nuda.
U mnie wszystko w porządku, dziękuję.
A, no właśnie. Dzięki za życzenia :)
Dobra,
to taka notka na koniec wakacji. Nie będę robić żadnego podsumowania
ostatnich dwóch miesięcy. Wystarczy to, co napisałam poprzednio. W tym
tygodniu trochę ogarnęłam te szkolne sprawy, no bo jednak coś trzeba
było zrobić. Bilet miesięczny już sobie leży. Muszę jeszcze tylko
zastanowić się co ubrać na rozpoczęcie. Jakoś się w tej szkole trzeba
zaprezentować :) I bierzemy się za odchudzanie. Tym razem już serio :D W zeszłą jesień schudłam 6kg, teraz trzeba wynik pobić. Będzie fajnie, nie?