Ludzie są wiecznie od czegoś uzależnieni. Dlaczego nikt nie zacznie bić mi brawa kiedy powiem "mama"? Dlaczego nie mogę już wyjść za mąż? Pomijając fakt, że nie mam chłopaka. Kurcze, im jesteśmy starsi tym mniej dostajemy braw. Każdy z nas ma swoje pięć minut. Potem albo próbujemy je przedłużyć albo wycofujemy się. Chciałabym umieć je przedłużyć, ale mam wrażenie, że za wcześnie się wycofałam i teraz muszę nadrabiać straty. Hm.. teraz tak sobie myślę... a co z porzuconymi dziećmi? Sierotami albo gorzej, tymi z patologicznych rodzin? W cieniu od urodzenia. Nie ma kto na nich spojrzeć, uśmiechnąć, przytulić. Nasza osobowość kształtuje się w dzieciństwie. O dzieciństwo trzeba dbać. A co dalej? Musimy zbierać owoce swojego dzieciństwa w zależności od tego jak je przeżyliśmy. Osiągać sukcesy, ponosić porażki, wciąż uczyć, napędzać świat. Mam wrażenie, że jest we mnie jakaś luka. Czegoś mi brakuje. Braw? Nie wiem czy są mi one potrzebne, nie wiem czy ich chcę. Może już wyczerpałam swój limit.
Jest dopiero po 20, a ja już myślę tylko o ciepłym łóżku i śnie. O tak, moje łóżko ostatnio jest naprawdę bardzo ciepłe. Co rano liczę w duchu, że budzik jednak nie zadzwoni. Dzwoni zawsze. Tylko we wtorki mam na drugą lekcję, więc mogę się delektować tą chwilą godzinę dłużej. Czasami mam ochotę w ogóle nie zasypiać, żeby nie tracić poczucia tego ciepła, ciszy, spokoju. Zasypiam zawsze. Lubię spać w swoim beżowym swetrze, legginsach, wełnianych skarpetkach. Kocham ciepło. W autobusach jest coraz zimniej. Modlę się, żeby powtórzyła się sytuacja z zeszłego roku- śnieg spadł dosłownie 2-3 razy. Nie potrzebuję go, żeby poczuć świąteczną atmosferę. W sklepach jest już tyle czerwonego, że żaden śnieg nie jest tutaj potrzebny. Gdyby jeszcze było ciepło. Lubię oglądać spadający śnieg, szczególnie w nocy. Z pokoju. Wczoraj wydałam 90% swoich oszczędności na nowy płaszcz. Mam nadzieję na pogodę niewymagającą szalika i zimowych butów, bo nie mam zamiaru ich kupować. Tyle mi wystarczy. Nie lubię sezonowych ubrań, a butów w szczególności. Swetry i wełniane skarpetki są wyjątkiem.
Taki zbieg okoliczności, że akurat teraz w Sheinside mają sweterkową promocję. Nawet do 80% rabatu! Szczegóły na banerze i stronie sklepu.
1- Black Rose Sweater
2- Grey Shaggy Sweater
3- Purple Ombre Sweater
Taki zbieg okoliczności, że akurat teraz w Sheinside mają sweterkową promocję. Nawet do 80% rabatu! Szczegóły na banerze i stronie sklepu.
1- Black Rose Sweater
2- Grey Shaggy Sweater
3- Purple Ombre Sweater
Dlaczego filmy tak strasznie wpływają na moją psychikę? Nie jestem kinomaniakiem i tego nie ukrywam. Kiedy oglądam jakiś film to znaczy, że naprawdę musi mi się nudzić, albo dotyczy czegoś ciekawego. Z jednej strony lubię, kiedy coś wniesie w moje życie, a z drugiej wciąć mam przed oczami tego zakrwawionego gościa z "Labiryntu". Oglądałam go po północy i gdyby nie obecność Oli, już dawno bym go wyłączyła. Kurcze, to prawda. Filmy w dzień to nie to samo, za to w nocy po obejrzeniu filmu mam problem z przejściem dwóch metrów żeby wyłączyć światło. Na szczęście nie mam problemu z zaśnięciem, ale i tak miałam wrażenie, że on stoi na balkonie. Nigdy nie oglądałam horroru, tego bym już chyba nie zniosła. Chociaż doszłam do wniosku, że thrillery są gorsze. Ich też już nie będę oglądać. Żeby nie było tak strasznie to podam inny przykład. Oglądałam wczoraj w nocy 4 ostatnie odcinki Top Model. Śniło mi się, że byłam modelką. To akurat byłoby całkiem ciekawe, ale niestety na długość mam za mało, na szerokość za dużo. Zrobię karierę w innej dziedzinie.
Dawno nie miałam takiego uczucia. Przez głowę przelatują mi dziesiątki niepowiązanych ze sobą słów, problemów, pomysłów. Naprawdę nie wiem jaki jest dziś dzień. Jaka kwestia zasługuje na to, żeby została poruszona właśnie dziś. 4 listopada. Miesiąc, którego nienawidzę. Od pierwszego dnia wszystko kojarzy mi się ze śmiercią. Mózg ma tę fajną funkcję, że w nieczęsto potrafi zajmować się setkami spraw na raz. Dlatego na co dzień nie przejmuję się śmiercią, nie myślę o niej. W rzeczywistości strasznie się jej boję. Chociaż to może nie jest odpowiednie określenie. Bardziej jestem przerażona faktem, że mnie tutaj nie będzie, a świat będzie istniał nadal- beze mnie. To, że on tak naprawdę nie potrzebuje mnie do tego, żeby sprawnie funkcjonować. To jeszcze nie ten etap. Chyba każdy powinien dążyć do tego, żeby jednak mieć wpływ na świat. Jakikolwiek. Ostatnio odnoszę wrażenie, że żyję "na siedząco". Przyjmuję wszystko, czym inni mnie zasypują. Zaczynając od pracy domowej. Ale na tym to polega. Najpierw to świat musi dać coś nam, żebyśmy później my mogli mu coś dać. Siedzę w swoim pokoju, na swoim łóżku, ze słuchawkami an uszach, a czuję się strasznie przytłoczona. Przytłoczona wielkością świata. Uwielbiam sen. To prawdziwy odpoczynek od wszystkiego. I kąpiel. W wodzie też niczego nie czuję. Tylko jej ciepło. Czuję, jakby spływał ze mnie ten cały ciężar. W tym momencie mam wrażenie, jakbym pod jego naciskiem zapadała się w podłogę. Chociaż może to wina tuszy.