Pierwszy kwietnia? Jeszcze niedawno ta data była taka.. odległa. Nie? A dziś już wszyscy rzucają się lodem i robią sobie nadzwyczaj inteligentne żarty. Nie żebym miała coś przeciwko, nigdy w życiu. To nawet dobrze, że jest taki dzień w roku, gdy ma się wszystko gdzieś. Może inaczej... wszystko co złe. Dobra, nie każdy tak umie i wciela to w życie, ale przynajmniej jest jakiś pretekst.

Ale żeby znów nie było zbyt filozoficznie może powiem co u mnie? Niewiele. No cóż, dużo przygotowań do świąt, bardzo dużo. Pełno sprzątania, gotowania, pieczenia, tylko po to żeby zaraz zrobić bałagan i przytyć. Chwaliłam się wam już moimi sześcioma zgubionymi  kilogramami? Znaczy nie wiem ile teraz bo w końcu drugi dzień świąt. Do diety wracam we wtorek. Jeszcze nie wiem który, ale jakiś wtorek na pewno. Pewnie ten za tydzień, ale to się jeszcze okaże.
Sprawdzian z matmy w środę po świętach? Marzenie milionów uczniów. Tylko moja klasa dostąpi takiego zaszczytu.
Właśnie sobie przypomniałam, że muszę jeszcze zrobić plakat. Już go zaczęłam, ale końca nie widać. Jestem ambitna, więc zabrałam się za robotę, którą nie tak łatwo wykonać. Muszę z białego zrobić czarne, a na czarnym białe coś. Jakoś sobie poradzimy, prawda ołówku B6? No pewnie!
Jak wyjdzie to wam się tym pochwalę, jak nie.. to też się wam pochwalę.
Chociaż nie... zastanowię się.

Bardzo często używam tych dwóch słów. To dobrze czy źle? Nie podejmuję pochopnych decyzji. Ale z drugiej strony odkładam ich podjęcie na później i to się ciągnie i ciągnie.

Zastanawiam się o czym wam napisać następnym razem. Zastanowię się.

Tu było jeszcze -4kg.