Stres? Ból brzucha?
Jutro będzie gorzej.

Ponieważ mamy egzaminy, to nie będę odstawać od innych i napiszę jak mi poszło.
Mogło być lepiej.
Jeśli chodzi o historię i wos to będzie chyba ponad 75%, natomiast polski zaraz sobie obliczę. Za to bardzo satysfakcjonuje mnie fakt, że przeżyłam cały czas egzaminów w moich nowych butach. Czyn godny podziwu.

Irytujące jest czasem wymienianie się wrażeniami po egzaminie i podawanie sobie błędnych informacji. Bo to przecież na pewno ma być tak. Strasz wszystkich dookoła a i tak wyjdzie, że nie miałeś racji. Nie masz pewności- nie odzywaj się. Poza tym z tego co wiem to odpowiedzi były mieszane, więc nie ma się co tym sugerować. Stresują tylko, nic dobrego z tego nie ma. Osobiście wolę zapytać nauczyciela.

Jutro moja zmora. Bardziej boję się przyrodniczego niż matematycznego.
Dziś z polskiego skończyłam o 12 i nudziłam się pół godziny. Malowałam słoneczniki w brudnopisie.

Ogólnie to na autobus czekaliśmy niecałą godzinę. Było nas ledwie ponad 10 osób, w stronę, w którą jadę, więc wzięli nas na końcu. Upał, że szok, chłopaki w tych czarnych garniturach, ja też w spodniach, grzało, a cienia nigdzie nie ma. Bo przecież nie pójdziemy pod szkołę, bo nie.

Jestem już zmęczona. Zrobiłam już wszystko co mogłam. Jutro jeszcze powtórzę różne rzeczy z gramatyki i koniec. Podstawowy angielski jest tak łatwy, że pewnie duży odsetek moich rówieśników napisałby go już w  6kl. podstawówki. Gorzej z rozszerzonym, ale z tego co pamiętam to na próbnych poszło mi nieźle. Bo ja już nic nie pamiętam. A żyłam tym z miesiąc. Człowiek to marna istota.

Rozpisałam się. Jak już zacznę, to nie mogę skończyć.
Ale teraz kończę.

Uśmiech...
i muzyczka na odstresowanie.