Hej :D
Jak już pewnie zauważyliście, kilka miesięcy temu zdecydowałam się na dość dużą zmianę i z blondynki stałam się różową landrynką. Od grudnia przeszłam już dwie koloryzacje na róż. Ale może zacznę od analizy psychologicznej mojego postępowania 1 grudnia 2016 :D Różowy kocham od zawsze, a kolorowe włosy podobały mi się już w gimnazjum. Wtedy jednak mieszkałam w miejscu, gdzie stałabym się zbyt wielką sensacją z czymś takim na głowie, poza tym byłam zdecydowanie za młoda na takie eksperymenty. Nie farbowałam się nawet bibułą na wakacjach! :D Kiedy w liceum zaczęłam się regularnie rozjaśniać już całkowicie porzuciłam myśli o takim szaleństwie. 1 grudnia był w zasadzie idealnym dniem. Dużo przeszłam, wiele zmieniłam. Siedziałam sama na fotelu, z własnymi pieniędzmi i właściwie nie ograniczało mnie nic. Powiedziałam "robimy róż". I zrobiliśmy.
Cała koloryzacja nie trwała jakoś dłużej niż standardowa. Muszę jednak zaznaczyć, że włosy miałam bardzo jasne, pigmentu w nich już praktycznie nie miałam, nie odbyło się też bez rozjaśniania odrostu. Można powiedzieć, że mój ówczesny blond był niemalże idealny na przyjęcie takiego koloru. Teraz przyznam szczerze- myślałam, że to będzie tylko taki różowy refleks, jakiś pudrowy, delikatny róż. Wyszło mocniej. Lepiej. Zakochałam się. I ubóstwiam je do dziś.
Tak włosy wyglądały na drugi dzień po koloryzacji, bez mycia:
Widać tu bardzo dobrze, że u nasady kolor był ciemniejszy, na końcach bardziej pudrowy. To zamierzony efekt! :D
Kiedy już stałam się różowa przede mną stał nowy problem: jak o to dbać. Nie ma w naszych drogeriach wielu produktów do pielęgnacji takiego koloru. Ogólne szampony czy odżywki do włosów farbowanych jakoś mnie nie przekonują. Jedyne co udało mi się znaleźć to różowa płukanka z Joanny.
Jest ona docelowo do włosów blond. Każdy fryzjer zabiłby mnie za to, co ja z tą płukanką robię, ale niestety, jakoś muszę sobie radzić. Chodzi generalnie o to, że jak wspomniałam, w moich włosach już w praktycznie nie było pigmentu, więc po około miesiącu zaczął bardzo blednąć. Żeby je choć trochę odświeżyć wlewam pół płukanki (ok 70ml) do butelki ze spreyem o pojemności 200ml. Do tego dolewam wody i spryskuję dokładnie całe włosy. Stężenie tej płukanki jest zatem ogromne i niesamowicie źle działa na włosy. Przy częstym stosowaniu tej metody poczułam, że moje włosy stały się bardziej suche, dlatego nieco ją zmieniłam. Zamiast spryskiwać całe włosy dokładnie (nakładając na suche włosy, stawały się mokre) postanowiłam po myciu delikatnie spryskać je od nasady. Robię to teraz ok. raz w tygodniu, dzięki temu kolor u nasady jest intensywniejszy.
Moje włosy to jedna z rzeczy, które w sobie uwielbiam. Są naprawdę wytrzymałe na wszystkie eksperymenty, jakie z nimi robię. I co najlepsze- końcówki są całkiem zdrowe! Jest to też kwestia częstego przycinania. Długie włosy by tych tortur nie wytrzymały :D Ale coś czuję, że one się na mnie pewnego dnia zemszczą :D
Dwa miesiące później, 1 lutego, zdecydowałam się na drugą koloryzację. Jakiś tydzień przed nią odstawiłam płukankę, żeby na włosach pozostało to, co miało pozostać. Przez kilka dni znów byłam blondynką z brzoskwiniowym odcieniem :D Na szczęście niedługo potem ponownie znalazłam się u fryzjera. Tym razem padło na ombre, ale nie mogłam odmówić sobie różu. Doszedł do tego fiolet, i taką fryzurę mam do dziś.
Po miesiącu włosy nadal są różowe, a więc z koloryzacji na koloryzację jest coraz lepiej. Kolor nie zmienił się diametralnie. Jedynie przy przejściu koloru, odcień jest lekko brzoskwiniowy, ale od czego jest płukanka! Jedyne co mnie denerwuje, że kolor blednie, nie jest tak intensywny. Wygląda ładnie, ale dla mnie jest to zbyt delikatny efekt. Dziś mam ochotę na kolejny eksperyment, żeby było bardziej wyraziście :D
+ pielęgnacja
Jeśli chodzi o szampony i odżywki- nie rozpieszczam moich włosów jakoś szczególnie. Szampon moim zdaniem ma tylko dobrze umyć, dlatego nie używam jakichś konkretnych produktów. Zazwyczaj jest to Garnier lub Ziaja. Jeśli chodzi o odżywki do włosów, używałam i testowałam już wiele: Aussie, Cameleo, John Frieda. Szczerze mówiąc nie widzę między nimi jakiejś większej różnicy, ale to może ja jestem jakaś dziwna ;D Masek w zasadzie nie używam i to błąd, więc możecie polecić mi coś wartego uwagi, chętnie jakąś w końcu zastosuję :D
Prawdopodobnie nie wyczerpałam całego tematu, ale podobny post z aktualizacją pewnie jeszcze się pojawi :D Jeśli zastanawiacie się nad taką koloryzacją, polecam! Niech świat będzie bardziej kolorowy! :))
Wpadaj na insta! @czarnawska
Wpadaj na insta! @czarnawska